19 stycznia 2020, 23:02
Czasami w życiu człowieka przychodzi taki moment, że chce się krzyczeć, wyć i rwać włosy z głowy.
Hahaha ja mam tę huśtawkę od dobrego roku. Powoli moja metoda czyli "odetnij się i nie myśl, a jeszcze lepiej zapomnij" przestaje działać. Problemy zaczynają narastač. To co było ukryte i schowane zaczyna kipieč i lada moment wybuchnie...
Chaos zapanował ze wszech miar w moim życiu... Za dużo bólu, za dużo problemów... Materialnych, osobistych, powodują że głowa mi pęka...
No (choć wiem że od "no" zdania się nie znaczyna🤣🤣) czas chyba się przedstawić, więc jestem Aśka. Mam 36 lat. Dwóch mega cudownych synów lat 11 i 7 i ....... męża...
Taak i tu właśnie zaczyna się moje dokładnie "dwudziestojednolecie wojenne". Lekko ponad piętnastoletnia huśtawka nastrojów związana z moim mężem. Moje ponad piętnastoletnie poszukiwanie wyjścia z tej dziwnej klatki w której sama się zamknęłam.
Z mojej głupoty, uparcia, nie słuchania nikogo (bo przecież w wieku 15, 16, 17 lat wiesz wszystko najlepiej) uwikłałam się w coś co nigdy do końca mi nie leżało... I choćby chciało się powiedzieć " i tak zaczyna się wakacyjna przygoda, on był jeszcze młody i ona była młoda..." to niestety ten wakacyjny niewypał ciągnie się do dziś.